W moim życiu była zawsze bardzo obecna Matka Boża, szczególnie w wizerunku Jasnogórskim. Będąc dzieckiem darzyłam ogromnym szacunkiem kapłanów i siostry zakonne. Habit czy sutanna były dla mnie świętością. Mając 13 lat wzięłam udział w rekolekcjach oazowych. Tam po raz pierwszy zrodziło się we mnie pragnienie oddania swego życia Chrystusowi. Kiedy o tym mówiłam, wszyscy się ze mnie śmiali, mówiąc że są to moje dziecinne marzenia.
Pielęgnowanie tego wezwania dla mnie samej nie było łatwe, gdyż w moim domu odkąd pamiętam był alkohol. Początkowo pił tylko tata, po jakimś czasie dołączyła również mama, a na końcu mój starszy brat, który jako dziecko zarzekał się, że nigdy nie będzie pił.
Mimo tego zawsze byłam pewna miłości moich rodziców, a przynajmniej tak mi się wydawało, zaczęłam jednak wątpić w miłość Pana Boga; myślałam sobie – jak On może doświadczać mnie tak boleśnie. Coraz częściej pojawiało się pytanie: DLACZEGO? Pytanie, na które nie szukałam odpowiedzi. Zaczęłam oddalać się od Pana Boga, aż w końcu przestałam się modlić, ograniczałam się tylko do niedzielnej Mszy Świętej.
Po kilku latach takiego „dryfowania” Pan Jezus zapukał mocniej do mego serca. Pewnego dnia Ksiądz z mojej parafii zaprosił mnie na rekolekcje, które były prowadzone na wzór rekolekcji Odnowy w Duchu Świętym. Tam na tych rekolekcjach runęły wszystkie mury, jakie wokół siebie tak starannie budowałam. Tam usłyszałam słowa, że całe moje życie było szukaniem Miłości, i że właśnie Ją znalazłam.
Za kilka lat ten sam Ksiądz zaproponował mi studia w Instytucie Studiów nad Rodziną i tu zaczął się prostować mój skrzywiony obraz rodziny. Po roku studiów usłyszałam wyraźne wołanie Pana Jezusa: „Pójdź za Mną”. Wtedy już wiedziałam, że chcę służyć rodzinie. Po odbytych rekolekcjach ignacjańskich z miłością odpowiedziałam Panu Jezusowi na Jego wołanie. Będąc już we Wspólnocie ciągle brzmiały mi w uszach usłyszane kiedyś słowa, że jak córka poświęca swoje życie Panu Bogu, to jej miejsce w domu zajmuje Matka Boża. Nie mogłam tego pojąć, jak Maryja może zamieszkać w moim rodzinnym domu. Dziś jestem pewna, że zamieszkała tam Matka Boża Bolesna, która jest także Królową ognisk rodzinnych i odmienia moją rodzinę od wewnątrz.Zaczyna do mnie powoli docierać, jak wielkie mam szczęście, jak bardzo Pan Jezus mnie obdarował, zaprosił mnie do swojej Rodziny. Dziś mieszkam w najpiękniejszym Domu – w Domu Świętej Rodziny, w zaciszu Nazaretu. Chyba nie może być piękniejszego zaproszenia.